Wariaci

Na wycieczkę rowerową wyruszyło dwóch wariatów. Jadą... jadą... Nagle jeden zatrzymuje się i spuszcza powietrze z kół.
- Co ty robisz? - pyta drugi.
- A siodełko było za wysoko - odpowiada tamten.
Na to ten drugi zamienia miejscami kierownicę z siodełkiem. Teraz ten co spuszczał powietrze, zdziwiony pyta się:
- A co ty wyprawiasz?
- Zawracam, z takim idiotą jak ty nie jadę dalej!

Dwóch wariatów kąpie się nad rzeką nagle jeden z nich zauwarza pływające zwłoki:
-O rany trzeba mu zrobić sztuczne oddychanie: więc wyciągnął rurkę i wsadził ją trupowi w dupę po chwili zmęczenia mówi:
-zmęczyłem sie więc teraz ty
-wiesz co brzydze się tobą.
Po czym wyciągnoł rurkę i wsadził drugą stroną

W wariatkowie zrobili test na inteligencję wsród dwóch wariatow.
Kazali im się bawić w sklep jeden miał być sprzedawcą, a drugi klientem. Klient do sprzedawcy.
- "Poprosze litr chleba."
Wariat sprzedawca zaczal sie smiać. Lekarze stwierdzili, że to znak i zapytali go dlaczego się smieje, a on na to:
- "Bo zapomniał szklanki

Obok pola truskawek był dom WARIATÓW
Nagle wychyla się wariat i widzi rolnika
Wariat woła
- "Hej ty co robisz?"
- "Ja nawożę truskawki.''
- "A co to znaczy?"
- "To znaczy że posypuje truskawki gnojem."
- "Aaaaa, no bo wiesz, ja tam posypuje truskawki cukrem. Ale wiesz, ja tam jestem stuknięty!"

Przychodzi down do downa. Pierwszy się pyta:
- "Jesteś sam?"
- "Nie, z zespołem."

Lekarz psychiatra do pacjenta:
- Zaraz, zaraz, nie rozumiem pańskiego problemu. Proszę zacząć od początku.
- A więc na początku stworzyłem Ziemię...

O północy dzwoni wariat do wariata:
- Czy to numer 555 555?
- Nie, to numer 55 55 55.
- A, to przepraszam, że Pana obudziłem.
- Nie szkodzi, i tak musiałem wstać, bo ktoś dzwonił...

Przychodzi wariat do automatu z colą, wrzuca monetę, otwiera puszkę, wypija i tak przez kwadrans. Typek za nim:
•Panie, ja też chcę pić!!!
•Nie ma głupich, ja wciąż wygrywam!!!!!

Narobić komuś na wycieraczkę, zapukać i poprosić o papier, a potem powiedzieć, że zbyt szorstki.

Puścić pawia przez słomkę.

Szczyt fantazji:

Położyć się w kałuży, wsadzić pióro w tyłek i udawać żaglówkę.

Szczyt głupoty:

Kupić portfel za ostatnie pieniądze.

Szczyt grzeczności:

Wyskoczyć z okna zamykając je za sobą.

Szczyt niemożliwości:

Połaskotać tak żarówkę, aby ci w elektrowni się śmiali.

Szczyt ostrożności:

Chodzić po ulicy na rękach, żeby nie dostać dachówką w łeb.

Szczyt podobieństwa:

Namalować sobie taki portret, przy którym można się golić.

Szczyt rasizmu:

Pić Whisky Black & White w dwóch oddzielnych szklankach.

Szczyt roztargnienia:

Założyć hełm na lewą stronę.

Szczyt roztargnienia:

Zgubić się w tłumie i przekazać policji swój rysopis.

Szczyt sadyzmu:

Dać dziecku żyletkę, powiedzieć mu, że to harmonijka ustna i patrzeć, jak mu się uśmiech poszerza...

Szczyt sadyzmu:

Wyląc pijakowi cala flaszkę na pieluszkę Pampers.

Szczyt samotności:

Wesz na łysej głowie.

Szczyt siły:

Tak zgiąć złotówkę, żeby się orzełek zesrał.

Szczyt skąpstwa:

Znaleźć plaster na odciski i kupić sobie buty o numer mniejsze.

Szczyt suszy:

Kiedy drzewa chodzą za psami.

Szczyt szczytów:

Gówno na Mount Everest.

Szczyt szybkości:

Biegać tak dookoła słupa, żeby z przodu była dupa.

Szczyt szybkości:

Zamknąć tak szybko szufladę na klucz, żeby go jeszcze do niej schować.

Szczyt techniki:

Żreć trociny i srać deskami.

Szczyt profesjonalizmu: Ginekolog, który sobie wytapetował pokój przez dziurkę od klucza.